Tracić życie dla… - 21 stycznia

(Mk 8, 34 – 9, 1) Jezus przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je. Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi». Mówił im także: «Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy».

Tracić życie, no właśnie dla czego? Dla jakiej sprawy?

Pozwólcie drodzy, abym ten powyższy komentarz poświęcił świętemu Janowi Pawłowi II.

W tym właśnie roku obchodzimy jubileusz setnych urodzin, tego Wielkiego Człowieka, Kapłana, Papieża Polaka.

 Tracenie w życiu  Karola Wojtyły zaczęło się wraz ze śmiercią matki, miał wówczas  9 lat, a  trzy lata później odszedł do wieczności jego brat Edmund.

Dwudziestojednoletni  Karol doznaje największej straty, gdy podczas wojny umiera mu ojciec.

Długo by tu opisywać, czym dla tak wrażliwej duszy przyszłego papieża wielkiego i świętego była utrata najbliższych.

Jak wiemy utracił również dom, własne mieszkanie przeprowadzając się z Tynieckiej 10 do rodziny państwa Kydryńskich.

Przez te trudne doświadczenia z lat młodości, Bóg przygotowywał świętego Karola Wojtyłę – co widzimy później, do jeszcze większego poświęcenia w wymiarze kapłańskim i ewangelicznym.

W książce: „Dar i Tajemnica” Jan Paweł II nawiązując do swoich święceń, pisze tam:

„Mający otrzymać świecenia pada na twarz, całym ciałem, czołem dotyka posadzki świątyni, a w tej postawie zawiera się wyznanie jakiejś całkowitej gotowości do podjęcia służby, jaka zostaje mu powierzona”.

Po czym autor dodaję: „Ceremonia ta pozostawiła głęboki ślad w moim życiu kapłańskim (…), pragnąłem tak jak Piotr, przyjąć we własnym życiu krzyż  Chrystusa i uczynić się  „posadzką” dla braci.”

Co to znaczy stawać się „posadzką dla braci”?

Sprawą wyjątkową w życiu Karola Wojtyły był fakt, że aż trzy razy w jednym miesiącu przyjmował postawę „prostratis”, czyli leżenie krzyżem na posadzce. Stało się to wówczas, kiedy przyjmował świecenia: subdiakonatu, diakonatu i prezbiteratu. 

„Być posadzką dla braci”- przeżycie to, wyryło niezatarte znamię na stylu służebności tego Wielkiego Człowieka w jego kapłaństwie, biskupstwie, a szczególnie w piastowaniu urzędu Namiestnika Rzymu, w służbie całemu  Kościołowi.

 Kapłan to osoba składająca ofiarę za własne grzechy i za innych, jak napisze natchniony autor Listu do Hebrajczyków(5,1-3).

Jednak najbardziej kapłan upodabnia się do Chrystusa wówczas, kiedy tak jak on staje się: Barankiem Paschalnym -  żertwą.

Tracenie zdrowia przez pielgrzyma wszystkich kontynentów św. Jana Pawła II  i to na oczach całego świata było dla niego zapewne prawdziwym „katharsis”. Bo jak medialnym dla współczesnego świata mógł być człowiek cierpiący, tracący siłę oraz czujący nacisk z różnych stron, aby odszedł wcześniej ze względu na swoją niepełnosprawność.

Skutki zamachu, powolna niemoc chodzenia, klękania, aż do tracheotomii, całkowitego zaniku mowy w Niedzielę wielkanocną, i to w świetle kamer, fleszów, brzydkich, niesmacznych – najogólniej mówiąc komentarzy w mass mediach dla których, albo coś jest medialne albo tego po prostu nie ma, powodowały w tym świętym człowieku coraz bardzie „ukochanie posadzki”, przylgnięcia do swojego Mistrza Ukrzyżowanego.

Drodzy czytelnicy codziennie tracimy życie w relacji do wieczności i nie mamy żadnego wpływu na jego powstrzymanie.

Ale tracenie życia z sensem dla Jezusa i Ewangelii, aby pomóc Zbawicielowi zbawić dusze, przez młodość, czy zaangażowanie osobiste w sprawy Kościoła, a później przez dojrzałość myślenia i świadectwa, również i w cierpieniu, to co innego.

Modlitwa: Św. Janie Pawle Wielki, ucz nas przez codzienne przyjmowanie w pokorze cierpienia, stawania się  „posadzką dla braci”. Amen.

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy