Spełniać pragnienia Jezusa - 21 kwietnia

(J 6, 35-40) Jezus powiedział do ludu: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».

1.  Pragnienia Jezusa.

W trakcie czytania „Traktatu o Eucharystii”, w szóstym rozdziale Ewangelii wg św. Jana, pojawiają się przynajmniej dla mnie, niesamowite słowa Jezusa, cyt.:

„Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym".

W tym fragmencie Ewangelii, Pan Jezus, wyraża dla mnie, najgłębsze pragnienie dobrego Ojca w Niebie, a zarazem i swoje: „Abym nikogo  nie stracił, co otrzymałem od Ojca.”

Tę myśl ratowania każdego człowieka dla wieczności przed potępieniem, zaakcentował jeszcze św. Mateusz w swojej Ewangelii, pisząc: „

„Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło.”

„Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych.”(Mt 18, 10 – 11.14).

Czy słyszymy w sercu swoim te głębokie pragnienia Pana Jezusa?

Każdy z nas ma zapewne swoje pragnienia i bardzo pragniemy, aby one wypełniły się w naszym życiu.

Czy pomyślałeś kiedyś, że Pan Jezus ma też swoje pragnienia i chce, aby one wypełniły się dla zbawienia ludzkości?

Kiedyś wziąłem do ręki pierwszy raz Dziennik św. siostry Faustyny i zaraz natrafiłem na tekst, który mnie bardzo zawstydził jako kapłana. Oto on:

„Dzień cały ofiarowałam za konających grzeszników.

W czasie Mszy św. odczułam w sposób szczególny bliskość Pana.

Po Komunii św. spojrzałam się z ufnością na Pana i powiedziałam Mu:

Jezu, tak bardzo pragnę Ci coś powiedzieć i spojrzał się Pan z miłością, na mnie i rzekł:

- a co pragniesz Mi powiedzieć?

Jezu, proszę Cię przez niepojętą moc miłosierdzia Twego, aby wszystkie dusze, które dziś skonają uszły ognia piekielnego; chociażby były największymi grzesznikami;

dziś piątek, pamiątka Twego gorzkiego konania na krzyżu, ponieważ niepojęte jest miłosierdzie Twoje, więc Aniołowie nie zdziwią się temu.

- I przytulił mnie Jezus do Serca Swego i rzekł: córko umiłowana, dobrześ poznała głębię miłosierdzia Mojego. Uczynię jako prosisz, ale łącz się ustawicznie z konającym Sercem Moim i czyń zadość sprawiedliwości Mojej. Wiedz, że o wielką rzecz Mnie prosiłaś, ale widzę, że

podyktowała ci to czysta miłość ku Mnie, dlatego czynię zadość żądaniom twoim. (Dz 873).

Zapytacie, co mnie zawstydziło w tym tekście, a mianowicie to, że ja, jako kapłan nie zastanawiałem się w ogóle, jakie pragnienia ma Jezus!

Po drugie, że kapłan po formacji duchowej powinien wiedzieć, że najważniejszą sprawą w jego powołaniu, jest pomaganie ludziom zbawić dusze swoje.

Po trzecie, że tak naprawdę dzień i w nocy powinienem, jako kapłan wstawiać się u Jezusa, tak za żywymi jak i umarłymi prosząc dla nich o Jego miłosierdzie.

Jeden tekst z Dzienniczka, jedno pragnienie siostry Faustyny dobitnie uświadomiły mi o mojej roli kapłańskiej tu na ziemi.

 2.       Co robię z moimi krzyżami.

Przychodzi mi tu na myśl jeszcze jedno przesłanie Pana Jezusa, tym razem do służebnicy Bożej Kondusi z Siwiec, (1876-1955) :( ostatnie 7 lat swojego życia cierpiała na gruźlicę kości i do śmierci pozostawała w łóżku).

Oto one:

"Moimi skarbami -krzyżami dzielę się z duszami.

- Z uprzywilejowanymi dzielę się z tym najcenniejszym skarbem dla ich dobra.

- Grzesznikom zsyłam krzyże na to, by ich naprowadzić na drogę zbawienia.

Ten skarb należy cenić i przyjmować radośnie, za to dusza będzie miała zawsze spokój.

D z i ę k u j  z a  k r z y ż”.

Po czym Jezus ukazał swojej służebnicy istotę krzyża:

„ O gdybyś wiedziała, jak pragnę zbawienia dusz … gdyby było potrzeba, gotów byłbym za jedną duszę to wycierpieć, co wycierpiałem. Żaden żebrak nie wyciąga tak ręki o kawałek chleba, jak ja wyciągam ręce do dusz wybranych po ofiary, choćby najmniejsze. Przez te ofiary zbawiam dusze”.

 A teraz postawmy sobie pytanie: „Czy kiedy cierpimy i to z różnych powodów: psychicznych, fizycznych czy duchowych czynimy intencje w sercu:

" Panie Jezu łączę się z Twoją Męką na Krzyżu i przyjmuję te wszystkie trudy dnia dzisiejszego oraz cierpienia za zbawienie dusz, a szczególnie za te, które dzisiaj odejdą z tego świata. Oddaje wszystkie ofiary, upokorzenia, słabości i choroby przez Niepokalane Serce Maryi, Twojemu Najświętszemu Sercu. Uczyń z nimi co chcesz. Amen!

Pomyśl, ile możesz w ten sposób pomóc Jezusowi w zbawianiu dusz?

3.       Walka o dusze.

Przypomnijmy jeszcze raz te niesamowite i wyjątkowe słowa Jezusa w całym Piśmie św.:

•             Jezus nie odrzuci nikogo, kto do Niego przychodzi!

•             Wolą Ojca jest, aby Jezus tak walczył o każdego z nas, aby nikogo nie stracić!

•             Wolą Ojca jest, aby wszystkich nas wskrzesił w dniu ostatecznym!

Zobacz jak trzeba nam dzisiaj się starać, aby przyprowadzać do Jezusa wszystkie osoby, które Go nie znają, może:

- przez własne zaniedbanie i lekkomyślność,

- przez zgorszenie spowodowane obłudną postawą chrześcijan, także i księży,

- przez brak osoby, która by wytłumaczyła popełniony przez nią błąd,

- lub stała się autorytetem w sprawach wiary.

Jezus dzisiaj zapewnia nas, że nikogo nie odrzuci!

Co więcej, Jezus zapewnia nas, że nikogo nie chce stracić!

Niestety, tak wiele jest dzisiaj osób oziębłych religijnie.

List do Hebrajczyków powie nam: „ Niemożliwe jest bowiem tych - którzy raz zostali oświeceni, a nawet zakosztowali daru niebieskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego,  zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a [jednak] odpadli - odnowić ku nawróceniu. Krzyżują bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko”.(Hbr  6,4-6).

Dramat odchodzenia ludzi od wiary i Kościoła dokonuje się w sposób masowy na naszych oczach:

- Dla chrześcijan staje się ważniejsze to, co powiedzą w programie TV, od tego, co mówi Ewangelia.

- Współcześni „chrześcijanie” wolą Liberalizm moralny od Nauki Kościoła.

- Przyjmują bezmyślnie i bezrefleksyjnie nauki usuwające ze świadomości :grzech, piekło i szatana, a sprawiedliwość Bożą uważają za relikt przed soborowy.

- Owszem, wierzą w miłosierdzie Boże, ale takie „bez granic”, to znaczy, że tak naprawdę nie ma grzechu.

 Jak wielu, więc potrzeba dzisiaj głęboko wierzących chrześcijan, którzy własną pokutą, modlitwą i umartwieniem oraz pełną ducha ewangelizacją przyprowadzą do „owczarni Chrystusa” choćby jedną zabłąkaną, czasami krnąbrną owieczkę!

Niech myśl, aby żadna kropla krwi Jezusa spływająca z Krzyża na ziemię nie spadła bezowocnie, przymusi nas do walki duchowej o zagubionego współczesnego człowieka.

Modlitwa: Panie Jezu, wzbudź we mnie te pragnienia, jakie Ty nosisz w swoim Najświętszym Sercu. Spraw, aby i dla mnie było ważne, że nie chcesz stracić żadnego, choćby najbardziej zagubionego człowieka. Panie, oto jestem, poślij mnie, abym Ci przyprowadzał zagubione owieczki. Amen!

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy