Prorok Izajasz pisze: „Chodźcie wstąpmy na Górę Pana do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami”. Przywołuję te słowa, bo kiedy rozpoczyna się Adwent, to przed moimi oczami pojawia się obraz drogi. Skoro człowiek na ziemi znajduję się niejako w pielgrzymce, która ma go doprowadzić do Boga, to po pierwsze ma pewność, że jest Bóg, a po drugie, że istnieje do Niego konkretna droga. Rozpoczynający się czas Adwentu wzywa każdego z nas do tego, byśmy z naszej codzienności powracali na Boże drogi. Człowiek nieustannie czeka, aby na jego drodze, w sposób konkretny, stanął Bóg. Lud wybrany oczekiwał wiele wieków na pojawienie się Boga na ziemi. Nasze serca także - może nieraz zagubione, pozostające w beznadziei - wołają do Boga.
„Przyjdź Panie Jezu”. Przyjdź do mojego życia, napełnij moje serce swoją obecnością.
Jest to wołanie naszej duszy. Jako ludzie wierzący wiemy, że Pan Jezus już dawno przyszedł na ziemię, narodził się, żył na świecie, w którym i my dziś żyjemy. Po co więc przeżywać rokrocznie czas Adwentu? Bo On chce narodzić się w sercu człowieka. On chce, byś Ty przyjął Go do swojego życia. Jest wielu ludzi, którzy żyją pośród nas, ale niestety nadal jeszcze nie potrafią otworzyć się na działanie łaski. Bóg widzi nasze bolączki, widzi, jak często schodzimy z drogi, która prowadzi do Niego. Stąd też dając nam czas Adwentu, chce, abyśmy jak najlepiej przygotowali się na Jego ostateczne przyjście. I nie chce nas zastać na bezdrożach, w ciemnych zaułkach i ślepych uliczkach. Tymi zaułkami są nasze złe nawyki, zbytnie przywiązanie do świata. Zapomnieliśmy, że ten świat i to, co nas otacza będzie miało swój kres i że nic nie pozostanie takie, jakie jest. Dlatego czas, który otrzymujemy od Boga, każe nam spojrzeć dalej, wybiec w przyszłość. Co jest tą przyszłością?
Jest nią Jezus Chrystus! On jest Tym, który przyszedł i który przyjdzie powtórnie. On jest Tym, który nieustannie przychodzi. Bóg wychodzi nam naprzeciw: daje nam czas obecny jako czas łaski, jako drogę w przyszłość. Na progu nowego okresu liturgicznego zapytajmy zatem, czy jesteśmy gotowi, żeby dobrze wykorzystać nadchodzące tygodnie. Przypomina mi się tutaj piękne opowiadanie o pewnym podopiecznym ks. Bosko. Tuż przed rozpoczęciem Adwentu ks. Jan Bosko zapytał swoich wychowanków, czy dobrze się przygotowali na rozpoczęcie Adwentu, czyli nowego roku w Kościele. Uświadomił chłopców, że może to być ich ostatni Adwent w życiu. Po tych słowach, położył ręce na jednego z nich. Ten tak się przejął słowami swojego Mistrza, iż był przekonany, że są prorocze i dotyczą właśnie jego. Zaczął przygotowywać się, by jak najpiękniej wykorzystać czas nie tylko na ziemskie przeżycie Adwentu, ale na przygotowanie się do spotkania z Bogiem. Niedługo potem chłopiec zachorował. Ks. Bosko namaścił chłopca, i zanim ten odszedł do Boga, udało im się porozmawiać. Wychowanek prosił ks. Bosko, by przekazał pozostałym chłopcom, aby nie marnowali czasu, ale dobrze go wykorzystywali. Bo jest to cenny dar od Boga, który czeka na nich w swoim królestwie i chce każdego tam widzieć. Wyraził jeszcze jedną prośbę, by modlili się do Matki Bożej. Do tej, która towarzyszy człowiekowi, na drodze do wieczności, a w czasie sądu staję się Orędowniczka w naszych sprawach. Ten chłopiec to Michał Magone. Młody człowiek o wielkim sercu i odwadze. Piszę o nim, bo uczy nas otwartości na Boga, ale i pełnej gotowości na spotkanie z Nim. Czekać na przychodzącego Boga, to zadanie na całe życie, to powstawać bez końca. To iść prostą, pewną drogą. Choć jesteśmy utrudzeni różnymi ciężarami, trzeba pracować, czuwać, aby wyruszyć na spotkanie Kogoś, kto nas ukochał. Jeśli wydaje się nam, że nie starcza już sił, to jest tylko jeden sposób, aby sprawdzić, jak daleko można dojść, na ile jeszcze starczy nam wytrwałości – trzeba po prostu wstać i iść. Pamiętajmy, że wiara to droga. Droga, która ma nas doprowadzić do nieba.
Całkiem niedawno przeczytałem też inną piękną historię o tym, jak polski rabin Hofez Chaim przyjął w gościnę cudzoziemca, który zaskoczony skromnością jego domu z dużą liczbą książek i jedną ławą, zapytał go: „Rabbi, gdzie są twoje meble?”. Rabin mu odpowiedział: „A gdzie są twoje?”. „Moje?” – zdziwił się gość. Przecież ja jestem w podróży, jakże więc mogę mieć przy sobie meble. „Ja również jestem w podróży” – odparł z uśmiechem rabin.
Ważne, abyśmy jako chrześcijanie zawsze pamiętali, że jesteśmy w podróży do domu Ojca, że dopiero w Królestwie Chrystusa jest nasza prawdziwa Ojczyzna. Niech ta podróż będzie pełna ewangelicznych czynów miłości, a Adwent niech stanie się czasem nabrania sił i dobrego przygotowania nie tylko do Bożego Narodzenia, ale i otwarcia swojego serca w pełni na Boga i Jego plan względem każdego z nas.