Twarze argentyńskie o rysach słowiańskich w Posadas. Zapomniany język przodków. Polskie nazwiska w nowym zapisie fonetycznym. Przybysze z Laosu w „zasięgu duszpasterskim”.
Argentyńczycy o rysach słowiańskich
W mieście, na mszy św. i w szkole ksiądz Kazimierz spotkał mnóstwo twarzy o rysach słowiańskich. Urodzeni w „kraju z końca świata”, do komunikowania się używali języka hiszpańskiego. I tylko fizjonomia zdradzała ich polskie czy ukraińskie korzenie. Język przodków został zapomniany, kiedy Ci odeszli z tego świata, kiedy w domu przestano nim mówić, kiedy już nie śpiewano polskich i ukraińskich kolęd, kiedy zaczęto czynić znak krzyża św. i odmawiać Ojcze nasz po „kastyżu”, jak sami mówili.
Hispanizacja nazwisk
Szybszy był jeszcze proces kastelianizacji nazwisk polskich, który zaczynał się już z chwilą przybycia migrantów, gdzie ich czysto polska transkrypcja znikała, bardzo często, z chwilą rejestracji.
Pozostały, pisane w fonetyce hiszpańskiej, nazwiska takie jak Markiewich, Andrujowich, Borkoski, Krawchuk, Teñuk, czy też Woloski. Ślady tego ostatniego nazwiska pojawiają się w michalickiej historii na kontynencie nadziei, gdyż taką godność rodową nosi jeden z naszych współbraci kapłanów pod Krzyżem Południa, urodzony w Posadas. Podobny los spotkał nazwisko nowego proboszcza księdza Kazimierza, które wymawiano Raczwal.
Trudne drogi
W późniejszym okresie, podobną drogę pełną wyrzeczeń i trudów, przebyły rodziny z Południowo-Wschodniej Azji, które spotkał pierwszy misjonarz michalicki w Argentynie ksiądz Kazimierz Rachwał. W zasięgu, chociaż duszpastersko niewielkim ze względu na praktykowaną przez nich religię, znajdowali się przybyli do Argentyny w 1980 roku Laotanie. Uciekającym przed śmiercią z rąk komunistów, 300 rodzinom Argentyna udzieliła miejsca w Posadas na założenie Osiedla Laotańskiego pod Krzyżem Południa.