Pewnego dnia 2018 roku udałem się do fabryki Super Spuma znajdującej się w sąsiednim mieście, aby nabyć nowe materace do seminarium w Ñemby. Oprowadzał mnie po niej sam dyrektor firmy, pokazując mi różne jej sektory. W pewnym momencie znaleźliśmy się w dużej hali. Były tam stoły do gry w ping-ponga i różne akcesoria do gimnastyki. Hol ten posiadał okazałe, masywne drzwi. Gdy szef zakładu je otworzył, przed moimi oczyma ukazała się duża, piękna kaplica. Wprost oniemiałem ze zdumienia. Są kaplice na cmentarzach, na lotniskach czy w szpitalach. Ale nigdy jeszcze nie widziałem kaplicy w fabryce.
„Szukajcie, a znajdziecie”
Tutaj najokazalszym przedmiotem, na którym skupiła się moja uwaga, był majestatyczny marmurowy ołtarz. Przy nim stała ambonka, wykonana z takiego samego materiału. Były ze sobą doskonale zgrane. W centralnej części ściany, tuż za ołtarzem, znajdowało się mocno wyeksponowane tabernakulum (zamykane cyfrowo, jak mi objaśnił szef fabryki). Masywne ławki lśniły, jakby co dopiero były politurowane. W błyszczącej marmurowej podłodze można się było przejrzeć jak w zwierciadle. Patrzyłem na to wszystko z podziwem i w pewnym momencie powiedziałem:
– Czuję się bardzo zawstydzony, bo wy tutaj w fabryce macie przepiękny marmurowy ołtarz, marmurową ambonkę, a w naszej seminaryjnej kaplicy i ołtarz, i tabernakulum są wykonane z drewna.
– To dlaczego ksiądz nie zrobi ich z innego materiału?
– Zrobiłbym, ale dla nas jest to zbyt drogie. Kształcenie i utrzymanie kleryków jest bardzo kosztowne. A mam ich trzynastu.
– Eeee... tam. Trzeba szukać, a pieniądze się znajdą.
Powiedział to tak dobitnie, że natychmiast przypomniało mi to słowa Pana Jezusa: „Szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a będzie wam otworzone”. Nieśmiało, z zawstydzeniem, spojrzałem na niego.
Nowy ołtarz i tabernakulum
– No dobrze, niech ksiądz mnie najpierw wyspowiada.
Gdy wypowiedziałem nad nim sakramentalne słowa: „Ja cię rozgrzeszam... Amen”, on wstał z klęczek i powiedział:
– Chodźmy teraz do biura.
W biurze usiadłem w dużym, wygodnym fotelu. Jak wcześniej wspomniałem, przyjechałem tutaj do fabryki po to, by zakupić materace do seminarium.
– To ile tych materaców ksiądz potrzebuje?
– Do całego seminarium potrzeba mi dwadzieścia. Czy mógłbym poprosić o jakąś zniżkę?
– Ile?
– Pięćdziesiąt procent – rzekłem bez większego zastanowienia. I przypomniało mi się to, na co wskazał pewien polski biznesmen, że bogatym to trzeba jasno powiedzieć, aby hojnie wsparli, bo jest im wstyd skąpo pomagać.
– Nie ma problemu ‒ rzekł. – A ponadto, gdyby ksiądz zechciał przynieść mi kosztorys ołtarza i tabernakulum, to zobaczę, co się da zrobić.
Westchnąłem tak głęboko, że aż fotel ugiął się pode mną. W powrotnej drodze do domu cały czas chodziły mi po głowie wypowiedziane przez niego słowa: „Trzeba szukać”. Któregoś dnia, wkrótce po tym spotkaniu, zadzwonił do mnie telefon od pana dyrektora. Zapraszał mnie po odbiór czeku na pokrycie wydatków na wystrój prezbiterium w kaplicy seminaryjnej. Ten bezinteresowny dar dyrektora fabryki Super Spuma stał się w tamtym seminarium niezniszczalnym śladem pod Krzyżem Południa.