Wiem, że boli, ale używaj rozumu!

facebook twitter

17-07-2020

Nie bez powodu, gdy próbowano zakwalifikować rodzaj ludzki w świecie organizmów żywych, wybrano nazwę Człowiek Rozumny (łac. Homo Sapiens). Cechami, które odróżniają nas od zwierząt nie są przecież oczy, nogi, serce, ani nawet dziurki w nosie, ale właśnie rozum. Inną kwestią pozostaje to, czy człowiek rozumu używa, bo przecież jak mawiał mój profesor od fizyki: „Myślenie boli”. Czy warto zatem zadawać sobie taki ból?

Samo posiadanie rozumu nie oznacza jeszcze, że człowiek postępuje rozumnie. Rzecz ma się podobnie jak ze sprzętem treningowym: to, że go masz wcale nie oznacza, że ćwiczysz. Szkoda by było naszego rozumu, zwłaszcza w życiu duchowym, bo okazuje się on tam niezwykle przydatny, żeby nie powiedzieć kluczowy.

Zanim przejdę dalej to uprzedzam, że słowa „rozumny” i „mądry” używam zamiennie, chociaż wiem, że nawet przeciętny filozof zwróciłby mi uwagę na tę nieścisłość. Trudno, nie musi to być przecież esej filozoficzny. Przepraszam filozofów. Do rzeczy. Najmądrzejsi ludzie jakich poznałem byli nie tylko oczytani, obyci w relacjach z innymi, elokwentni i błyskotliwi, ale mieli w sobie też pewną głębię duchową i odznaczali się bardzo konkretną postawą życiową. Co ciekawe, owi mądrzy ludzie, nie zawsze byli ludźmi wykształconymi. Jasne, że wiedza prowadzi do mądrości, ale – jeszcze raz powtarzam – to, że masz sprzęt treningowy nie oznacza, że jesteś sportowcem. Mądrość jest w gruncie rzeczy cechą ludzi prostych i pokornych. Takich, którzy są spójni wewnętrznie i w ich postępowaniu nie ma rozdźwięku między tym, co myślą, mówią i robią. Ta jednoznaczność działań porusza każdego i powoduje, że chcielibyśmy takiego człowieka naśladować. Mądrość zwyczajnie zachwyca.

Tu dochodzimy do ważnej kwestii duchowej. Na naszej drodze życia Bóg stawia ludzi mądrych, których nie bez powodu nazywamy „mistrzami”. Często słyszę pytanie o to, jak odnaleźć takiego mistrza i nie pomylić go z oszustem, który tylko mądrość udaje. Wydaje mi się, że sprawa jest stosunkowo prosta. Chodzi o spójność, o której wspomniałem wcześniej. Mistrz życia duchowego to człowiek, który w swojej prostocie i pokorze myśli, mówi i czyni rzeczy, które tworzą harmonijną całość. Jednocześnie wszystkie te działania są racjonalne. Wydaje się to warte podkreślenia, bo wielu początkujących w życiu duchowym sięga po metody nieracjonalne, tak jakby rozum stał na przeszkodzie dla ludzkiej świętości. To nieprawda, życie duchowe jest (i musi być) racjonalne. Nawet jeżeli mamy w nim do czynienia z nadprzyrodzonością i „pozaracjonalnością” to jednak żadna  z tych rzeczy nie może stać w ostrym konflikcie z rozumem.

Gdyby obedrzeć życie wewnętrzne z racjonalności to stracilibyśmy niezwykłe narzędzie, w które wyposażył nas Bóg. Niemożliwe okazałoby się rozeznawanie duchowe, poznawanie woli Bożej, kontemplacja i wiele podstawowych czynności duchowych z modlitwą włącznie. Rozum ma służyć człowiekowi ku rzeczom dobrym. Jest bezpiecznikiem chroniącym chrześcijańską duszę przed fałszem, herezją, nieumiarkowaniem i pogańskim oniryzmem. Kiedy zatem zmieniamy coś w życiu duchowym lub szukamy odpowiedzi na wątpliwości najpierw sięgnijmy do rozwiązań, które podpowiada nam zdrowy rozsądek. Gdy to nie wystarczy, wtedy możemy korzystać z innych możliwości. Chociaż powiem, że w większości przypadków rozum bez wątpienia słusznie ocenia sytuację, nawet w tak subtelnych sprawach jak duch ludzki.

Na koniec chcę podać słowo zachęty dla tych, którzy odrzucili racjonalność w swoim życiu wewnętrznym: „Używaj rozumu. Wiem, że boli, ale używaj rozumu!”