Beata Olsza in memoriam (1)

Rozważania o władzach poznawczych aniołów oraz dusz ludzkich nie są częste, a w opracowaniach syntetycznych o dobrych duchach na ogół traktowane bywają zdawkowo i w sposób ogólny, encyklopedyczny. Podstawą niechaj będą tutaj fundamentalne ustalenia Doktora Anielskiego św. Tomasza z Akwinu. Bo też żaden z późniejszych teologów-filozofów chrześcijańskich, mimo upływu prawie ośmiu wieków od śmierci Akwinaty (1274), nie wniknął tak głęboko w świat duchów czystych.

Zacznę jednak od sprawy osobistej, od odejścia do domu Ojca jednej z najbliższych mi po rodzicach osób, bo właśnie to bolesne wydarzenie dało powód do naszkicowania tych kilku myśli.

Ostatnie pożegnanie na Rybitwach

Mimo obostrzeń epidemiologicznych bardzo pragnąłem uczestniczyć w mszy pogrzebowej Beaty, o której piękne obejmujące prawie 30 lat wspomnienia zachowam na zawsze. Pojawiłem się na parkingu kościelnym parafii Kraków-Rybitwy dużo wcześniej. Zastanawiałem się, czy mnie wpuszczą do świątyni, wszak teoretycznie obowiązywał limit sanitarny 40-50 osób. Ostatecznie znalazło się nas w środku więcej, o wiele więcej. Dominowali przedstawiciele kancelarii notarialnych – wyrażenie miłości i szacunku wobec cieszącej się powszechną sympatią zmarłej Pani Notariusz. Po zakończonej liturgii kościelnej wszyscy wyszli za trumną na zewnątrz (trumna smukła i elegancka w szlachetnej prostocie jak zmarła), a ja pozostałem w pustej świątyni. Wpatrywałem się w dwa drewniane katafalki. U ich stóp ścielił się niewidzialny dym lub mgła, wrażenie spotęgowane bladymi zabłąkanymi promieniami jesiennego światła słonecznego. Wspomniałem w serdecznej modlitwie Beatę i polecałem jej duszę Bogu. Nigdy o tym nie pisałem, ale na przestrzeni lat miałem kilkakrotnie sen własnego pogrzebu, a dokładniej nabożeństwa pogrzebowego w kościele: oto przebywając, trudno powiedzieć gdzie i w jakiej przestrzeni, oglądam sobie zgromadzonych w kościele ludzi na własnym pogrzebie. Dziwuję się wielce ich smętnym minom, pocieszam i rozweselam jak mogę, ale bez skutku. Zaczynam rozumieć, że oni mnie nie widzą. Wiem, że inni również mieli podobne sny. Dlatego pozostaję z przeczuciem, iż dusza zmarłego posiada taki dar „widzenia” swojego pogrzebu.

W wielu podręcznikach teologii dogmatycznej, idących w ślad za ustaleniami Akwinaty, przyjmuje się, iż po wygaśnięciu zmysłowych władz poznawczych w duszy następuje otwarcie nowych „okien percepcji”, uaktywnia się dostęp do uniwersalnych form poznawczych, duchowych matryc pozwalających ująć rzecz w całości i przeniknąć ją dogłębnie. Tym samym dusza zbliża się w obszarze poznawczym do świata niewidzialnego i anielskiego. To naturalnie bardzo ogólnie nakreślony model, o którego szczegółach nigdy nie dowiemy się przebywając na „tym świecie”, tzn. w kręgu bytów materialnych.

 

O przejściu „na druga stronę”

Kiedy pogrążony w rozmyślaniu, zacząłem odczuwać żywą obecność duszy Beaty, że w jakiś sposób „patrzy” i „mówi” do mnie – ale też wiedząc, że jej przekaz może dotrzeć tylko intuicyjnie i pozazmysłowo – wyrwał mnie z tej medytacji kościelny i głośnym szuraniem dał znać, że pora zamykać pusty już kościół. Podczas liturgii pogrzebowej ksiądz wygłosił piękne, stonowane kazanie. Podkreślił wielką odwagę zmarłej za podjęcie trudu samotnego wychowania dziecka, córki Tosi. W każdą sobotę wieczorem przychodziła na mszę, na początku z mamą i córką Tosią, a potem tylko z córką. Regularnie pod koniec miesiąca wpływał na konto parafii przelew od niej z pewną kwotą na utrzymanie kościoła i infrastruktury. Ten gest zaimponował, jak sądzę, nie tylko mnie. Rzecz bowiem nie w zamożności ofiarodawcy, ale w autentycznej wrażliwości i otwartości na potrzeby otoczenia.

O poznaniu i myśleniu anielskim nie wiemy nic ponad to, co przekazują nam prawdy objawione. Wiemy z nich, że intelekt anielski o wiele lepiej potrafi wejrzeć w naturę rzeczy niż rozum ludzki. Aniołowie posiadają intelekt i to on jest ich władzą poznawczą (Święty Tomasz, O aniołach, kwestia 54). W przeciwieństwie do człowieka, aniołowie nie muszą żmudnie gromadzić i weryfikować danych intelektualnych z informacji płynących ze zmysłów. Oni po prostu te wszystkie dane posiadają jako wlane przez Boga formy (idee) poznawcze, a więc nie ma tu ryzyka odczytu błędnego lub niepełnego: wszak każdy anioł „…posiada tylko jeden intelekt, który wcale nie musi być dzielony na czynny i możnościowy”. Dlatego nie muszą aniołowie zdobywać prawdy o danej rzeczy, bo posiadają te prawdę na stałe. Nie zapominają jej, jak zdarza się to nam ludziom. Akwinata dopowiada: „…aniołowie nie posiadają rozumu, ponieważ ich intelekt nie rozumuje” (Święty Tomasz, O aniołach, kwestia 54). Jako czyste inteligencje całkowicie oddzielone od materii, nie podlegają ograniczeniom materialnym (czas, przestrzeń, rozciągłość, zapach, dźwięk, wzrok fizyczny), aczkolwiek wszystkie te parametry materialne, zna każdy z aniołów lepiej niż zmysłowy człowiek. Jako inteligencje czyste aniołowie używają intelektu permanentnie, nie ma tu zjawiska zmęczenia i potrzeby odpoczynku. Poznanie anielskie połączone jest z nieustanną kontemplacją Boga „twarzą w twarz”, mistycy mówią o sprawianiu przez dobre duchy odwiecznej niebiańskiej liturgii.

 

Inne artykuły autora

Pasja kalwaryjska (cz. I)

Pieśń słoneczna albo pochwała stworzeń (II)

Biedaczyna z Asyżu i Pieśń słoneczna (I)