W Mińsku Mazowieckim, mieście położonym na wschód od Warszawy, pojawił się w miejscowym kościele niezwykły człowiek. Ponieważ trwała msza święta, przysiadł w ławce i uczestniczył pobożnie.
Po jej zakończeniu podszedł do nawy bocznej zaintrygowany nieznanym sobie obrazem Matki Bożej Wniebowziętej. Namalował go dla parafii niedawno artysta Jan Czesław Moniuszko, syna znanego wszystkim kompozytora Stanisława Moniuszki. Długo wpatrywał się w malowidło i nie zauważył nawet kiedy podszedł proboszcz ks. Jan Sobolewski.
- Panie Generale, oto ryngraf. Przyjmij go i niechaj zapewni zwycięstwo w tej wielkiej bitwie, która ma się odbyć. Jak wszystko się skończy, odwiedź nas ponownie.
W Polsce ryngrafy nosili żołnierze podkreślający swój patriotyzm i przywiązanie do wiary katolickiej. Dzisiaj zwyczaj ten odszedł do lamusa. Rozpoznany przez plebana Generał Józef Haller przyjął dar i wpatrując się w obraz określany przez ludzi jako „Panna Maryja Dziewica ulatująca na aniołkach” z ciężkim sercem opuścił świątynię. Zdarzenie miało miejsce w dniu 7 sierpnia 1920 roku. Po kilku dniach objął dowództwo frontu północnego w bitwie, która miała przejść do historii jako Bitwa Warszawska, ale powszechnie nazywana jest przez Polaków Cudem nad Wisłą, cudem dokonanym za sprawą Matki Bożej. Po odniesieniu zwycięstwa, Generał zgodnie z przyrzeczeniem 17 sierpnia 1920 pojawił się w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Mińsku Mazowieckim. Powrócił, aby podziękować Matce Bożej. Kościół wypełniony był tłumem niepoliczalnym. Nastrój wyjątkowo podniosły. Zaintonowano Boże coś Polskę i potem Wesoły nam dziś dzień nastał. Ludzie płakali ze wzruszenia. Po eucharystii Generał Haller uroczystym krokiem podszedł do ołtarza w nawie bocznej i ku zdumieniu obecnych wstąpił na stopnie. Zwróciwszy się do ludzi, rozpiął mundur ściągnął przez szyję ciężki metalowy przedmiot. Widząc wbity w ramie ołtarzowej stary gwóźdź, zawiesił na nim ryngraf. Uklęknąwszy pogrążył się w modlitwie dziękczynnej: „Nikt mu nie przeszkadzał, nie informował, że na przykład panowie z obcych misji czekają, są głodni, że trzeba iść do pustego pałacu na kolację. Zrobiło się tymczasem późno. Strzały na szosie siedleckiej zamilkły, a jeśli się jakiś rozległ, to na wysokości Jędrzejowa, może Kałuszyna? Nikt mu nie przerywał. Odczuto, że w tej chwili między człowiekiem a Młodą Panią na płótnie coś się dzieje... Toczy się jakby dialog, jakby akt poświęcenia. Nie wolno przeszkadzać” – opisał tę scenę naoczny świadek Tadeusz Chróścielewski. Na pamiątkę tego niezwykłego wydarzenia nadano obrazowi nową nazwę: Matka Boża Hallerowską. Później, podczas II wojny światowej składali tu przysięgi żołnierze Armii Krajowej, dlatego mówiono także o Matce Bożej Akowskiej.
Jan Czesław Moniuszko, Matka Boża Hallerowska, 1908
Od opisanego wydarzenia minęło dokładnie 80 lat i oto podczas uroczystości jubileuszu 580-lecie Mińska Mazowieckiego w roku 2000 odbyła się koronacji niezwykłego obrazu. Przenieśmy się jednak do roku 2002. Poniedziałkowe ciepłe przedpołudnie, dokładnie 19 sierpnia. Wraz z grupą sąsiadów Jana Pawła II przejeżdżającego przez nasze krakowskie peryferyjne osiedle. Nasz flagowy wówczas artysta plastyk Antoś Kot sporządził szarfę z napisem „Nawet Kraków-Sidzina wita Papieża”. Niespodziewanie Papamobile zatrzymał się nieco później w Radziszowie za Skawiną. Wierni bardzo na to liczyli, bo jako arcybiskup krakowski bardzo lubił tu przyjeżdżać. To w kościele radziszowskim został ochrzczony wspomniany bohater Generał Józef Haller. Powstałe zaledwie kilka lat wcześniej Jurczyckie Towarzystwo Pamięci Generała Józefa Hallera i Hallerczyków postanowiło w sposób szczególny uczcić ten przejazd. Za zgodą proboszcza na specjalnie przygotowanym ołtarzu ustawili kopię obrazu Matki Bożej Hallerowskiej i napis z prośbą do Ojca Świętego o Jego pobłogosławienie. Wzruszony Papież poprosił o mikrofon i wyrzekł kilka zapamiętanych dobrze w całej okolicy słów:
- Pozdrawiam parafię Radziszów, błogosławię Obraz Matki Bożej Hallerowskiej, związany z nazwiskiem generała Hallera. Szczęść Boże".
Postój był krótki, a Papamobile pomknął do ukochanego przez Jana Pawła II sanktuarium pasyjno-maryjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej. Tu odbyła się ostatnia msza święta celebrowana przez Papieża na polskiej ziemi. Była to jego ostatnia pielgrzymka do ukochanej ojczyzny i ostatni raz zasiadł na tronie wykonanym przez znakomitego kalwaryjskiego snycerza, regionalisty i niestrudzonego badacza Andrzeja Buckiego.
Generał Haller pozostaje jednym z tzw. Ojców Niepodległości, aczkolwiek niezasłużenie pozostaje w cieniu osób najczęściej wymienianych. Urodził się Jurczycach pod Kalwarią Zebrzydowską (1873) i w pamiętnikach przywołuje wspomnienie z okresu dzieciństwa barwnych odpustów kalwaryjskich w święto Wniebowzięcia Maryi. Pełnił najwyższe funkcje w Wojsku Polskim, był ministrem w drugim rządzie Władysława Sikorskiego, wybitny działacz polityczny i społeczny, ważne funkcje i urzędy dyplomatyczne w Ameryce, Francji, Anglii. Po zakończeniu II wojny światowej osiadł na stałe w Londynie gdzie zmarł w roku 1960.
Generał Józef Haller, Wikimedia commons, wolny dostęp
Józef Haller od dzieciństwa należał wraz z rodziną do Sodalicji Mariańskiej oraz do Trzeciego Zakonu Świeckiego Franciszkańskiego (tercjarzy). Szczególnym kultem otaczał Matkę Bożą. Dzisiaj należy jak najczęściej wspominać o tej pięknej postaci, o człowieku głębokiej wiary głębokiej miłości do ojczyzny. Wyszedł z regionu kalwaryjsko-skawińskiego i po wyruszeniu w wielki świat lubił wracać do rodzinnego dworku w Jurczycach, gdzie dzisiaj w budynku starej szkoły funkcjonuje wzorowo prowadzone muzeum. Warto tu zajrzeć, bo poznamy bliżej nie tylko samego Generała, ale cały ród Hallerów. Szczególnie ciepłe uczucia budzi sylwetka siostry Anny Haller, pochowanej w roku 1969 na radziszowskim cmentarzu przez kardynała Karola Wojtyłę. To jednak już zgoła inna historia.
Herbert Oleschko