„Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28)
Różne rzeczy dzieją się w naszych sercach – różne uczucia się w nich pojawiają, różne potrzeby, pragnienia i tęsknoty. Czasem umiemy tym roztropnie zarządzać, a czasem nie. Bywa i tak, że do końca nie mamy świadomości tego, co w sobie nosimy. Poznajemy po owocach – po tym, jak na kogoś patrzymy, co mówimy, jakie budujemy relacje, jak się zachowujemy i co robimy.
Nie jest łatwo nie nosić w sobie tego, co prowadzi do grzechu, dlatego tak bardzo potrzebujemy ciągłego uzdrawiania i przemiany serca przez Twoją Miłość, Panie.
„Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pana nie było w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu” (1 Krl 19,12)
Panie, przyjdź do mego serca i uwrażliwiaj je na każde tchnienie Twego Ducha, bym w natłoku mocnych bodźców i wszystkiego, co noszę w sobie, nie przeoczył dotyku łagodnego powiewu Twego Słowa, w którym codziennie przychodzisz do mnie. Spraw, Panie, by Twoja Kochająca Obecność przemieniała moje wnętrze i uzdrawiała w nim to, co potrzebuje uzdrowienia tak, by moje serce stawało się Twoim Domem, a moje życie było na Twoją chwałę.