Spotkanie ze św. Janem Bosko

Wyjeżdżając z Przemyśla 11 listopada 1885 roku nie myślałem o salezjanach. Rozważałem zakon teatynów lub karmelitów. Jednak jak wszedłem do kościoła salezjańskiego (niedaleko dworca kolejowego w Rzymie) odczułem, że to moje miejsce. Salezjanie pod względem stylu życia są zbliżeni do księży diecezjalnych i to mi odpowiadało.

Biskup nie robił Księdzu przeszkód we wstąpieniu do Towarzystwa Salezjańskiego?

On mi bardzo pomógł. Gdybym pozostał proboszczem, to pewnie by się nie zgodził na mój wyjazd. Ale skoro mnie przeniósł do seminarium, to było łatwiej.

Po przyjeździe do Włochu spotkał się Ksiądz z Janem Bosko?

Nie od razu. Najpierw mieszkałem w Rzymie, a potem pojechałem do Turynu, gdzie mieszkałem w hotelu. Mój patriarcha ks. Jan Bosco przyjął mnie 30 listopada 1885 roku. Po spotkaniu powiedział, że musi mieć w mojej sprawie opinię biskupa, do którego napisał 9 grudnia. W wigilię Bożego Narodzenia zatelegrafowałem do mojego biskupa, aby mi pozwolił zostać salezjaninem. Mój ponaglający telegram wynikał z tego, że fundusze na wynajmowanie hotelu kończyły się, a odpowiedź z Przemyśla na list ks. Bosco nie nadchodziła.

Długo Ksiądz czekał na odpowiedź biskupa?

Zdaje się, że biskup otrzymałem mój telegram po świętach – 27 grudnia. Zaraz następnego dnia wysłał żądaną opinię, która była pozytywna.

Od tamtej chwili nigdy nie wątpiłem w swoje posłannictwo apostolskie, które chciałem realizować zajmując się ubogimi od 1863 roku.

Mój wyjazd do Włoch i spotkanie ze Świętym, powrót do Polski i powołanie domów w Miejscu nie było przypadkiem ani kombinacją ludzką. Od Boga to się stało.

Wstępując do salezjanów myślał Ksiądz o tym, jak przeszczepić tę wspólnotę do Polski, do Galicji?

W moim ponaglającym telegramie pisałem o tym biskupowi. Nie zamierzałem wybierać stanowisk u salezjanów. Gdyby mnie nie przyjęli wiedziałem, że jestem powołany do zakonu, który zbliżony był do nich – do takiej wspólnoty, która prowadziła parafie, szkoły, konwikty czy seminaria. Jednak wypadało, abym jako salezjanin był kamieniem węgielnym do założenia tego Towarzystwa w naszym kraju.

 

Źródło: Ks. Marcin A. Różański CSMA: Rozmowy z Bł. Bronisławem Markiewiczem, Wydawnictwo Michalineum.

Inne artykuły autora

Pierwszy Salezjanin w Polsce

Droga do szczęścia Narodu: POWŚCIĄGLIWOŚĆ I PRACA 

Powrót do Polski