Z Władysławem łączyła nas szczególna przyjaźń

Fragmenty książki ks. Marcina A. Różańskiego: „Rozmowy z bł. Bronisławem Markiewiczem”.

Jak Ksiądz wspomina swoje siostry?

Pozostały one przy rodzicach. Trzy z nich: Paulina, Celestyna i Domicela zmarły w jednym roku, a trzy następne: Antonina, Maria i Karolina wyszły za mąż za mieszkańców rodzinnego miasteczka. Antonina, najstarsza siostra, poślubiła Bartłomieja Krasickiego. Mieszkała przez całe życie w Pruchniku i zmarła w 1911 roku. Miała pięcioro dzieci. Najstarszy syn Władysław był notariuszem w Tarnowie. On i jego rodzina utrzymują bliższy kontakt ze mną. Maria, poślubiła Józefa Dziurkiewicza i otrzymała od rodziców w posagu dom rodzinny. Mieszka w Pruchniku i ma gromadkę dzieci – Herminę, Mieczysława, Bronisławę, Michalinę, Kazimierę, Marię i Władysława.

Czym zajmowali się bracia?

Michał, najstarszy z moich braci, jako pierwszy ukończył studia i się usamodzielnił. Był profesorem gimnazjalnym w Rzeszowie, wykładał historię i geografię. Ożenił się młodo, lecz po kilku latach małżeństwa jego żona umarła, pozostawiając córeczkę Zofię. Z drugą żoną Michaliną miał dwie córki – Walerię i Jadwigę. Tę ostatnią ochrzciłem. Po przejściu na emeryturę Michał przez kilkanaście lat był profesorem w Zakładzie Księży Jezuitów w Chyrowie. Na kilka lat przed swoją śmiercią przeniósł się z żoną i córkami do Lwowa, gdzie dalej pracował, jako profesor w prywatnych szkołach żeńskich. Był to człowiek niezmiernie dobry, o prawdziwie głębokim sercu. Średniego wzrostu, szczupły i nieśmiały, mało udzielał się towarzysko. Rodzina i szkoła były jego życiem. Zamiłowany pedagog, sam kierował kształceniem swych córek, z których najmłodsza Jadwiga została nauczycielką. Nie zaprzestał również pracy naukowej, a jego podręcznik dziejów powszechnych był długi czas w użyciu w gimnazjach ówczesnej Galicji. Był także autorem dziełka: „Krótki opis kuli ziemskiej”. Umarł nagle na serce we Lwowie w 1905 roku. Jego najstarsza córka Zofia umarła na gruźlicę płuc we Lwowie w 1903 roku. Młodsza –Waleria – wstąpiła jeszcze za życia brata do Zgromadzenia Rodziny Maryi. Najmłodsza córka Jadwiga pozostała przy rodzicach, pracując jako nauczycielka, w szkołach powszechnych.

Po najstarszym z braci Michale, był Władysław – adwokat. Jakie ma Ksiądz wspomnienia o nim?

Z Władysławem od młodzieńczych lat łączyła nas szczególna przyjaźń. To z nim, po maturze, naradzałem się, kim mam zostać.

Władysław był zdolny i ambitny. Zbliżał się do końca studiów doktoranckich z prawa i przygotowywał się do złożenia egzaminów, gdy nagle niespodziewany cios o mało nie złamał jego życia. Spotkał go podwójny, bardzo bolesny zawód, bowiem równocześnie stracił przyjaciela i narzeczoną. Najserdeczniejszy przyjaciel „odbił mu” pannę, którą miał wkrótce poślubić. Cios ten tak silnie nim wstrząsnął, że zdrowie jego nagle się zachwiało. Popadł w ciężką chorobę, trawiła go gorączka, siły opuszczały zupełnie. Chorego Władysława otoczył opieką stryj Józef Markiewicz, w młodości kleryk seminarium duchownego. Za udział w ruchach wolnościowych w latach 1846 i 1848 został przez rząd austriacki zesłany do więzienia w Spilbergu. Wprawdzie po kilku latach więzienia powrócił, ale nie mógł już kontynuować studiów teologicznych, więc objął posadę rządcy w dobrach hrabiego Artura Potockiego w Krzeszowicach. Tam Józef zaprosił chorego bratanka.  W największy upał lipcowy Władysław, otulony szalem, drżał z zimna i gasł w oczach z każdym dniem. Na szczęście losem chorego zainteresował się hrabia Potocki. Ponieważ rodzina jego miała wyjechać na zimę do Nirry, postanowił zabrać go ze sobą w charakterze nauczyciela domowego dla swych synów. Wyjazd stał się opatrznościowy i był ratunkiem dla niego ratunkiem. Zadecydował także o jego przyszłości, otwierając mu świetną karierę adwokata. Zmiana otoczenia, wrażenia podróży i pobyt wśród cudownej przyrody błękitnego wybrzeża, podziałały kojąco na jego duszę. Pobyt na Riwierze przywrócił mu w zupełności równowagę duchową i zdrowie. Dłuższe przebywanie wśród najwyższych sfer towarzyskich wyrobił w nim wytworne obejście i ogładę towarzyską, która pozostała mu już na całe życie.

 

Inne artykuły autora

Pierwszy Salezjanin w Polsce

Droga do szczęścia Narodu: POWŚCIĄGLIWOŚĆ I PRACA 

Powrót do Polski