Po przeczytaniu ewangelii na myśl przyszedł mi św. Tarsycjusz, który w pierwszych wiekach podczas prześladować chrześcijan nosił współwyznawcą Najświętsze Postacie, do ich aktualnego domu jakim było więzienie. Drugim był wspominany dzisiaj św. Marcin de Porres, dominikański święty, który po śmierci został nazwany Brat od miłości. Miał smykałkę do pieniędzy, a raczej do ich żebrania, za które wykupował niewolników. Pewnego razu zaproponował swojemu przełożonemu, żeby go sprzedał i za te pieniądze wykupił zakutych w kajdany. Ludzie patrząc na życie św. Marcina wracali do domu na spotkanie z miłującym Ojcem.
Dzisiaj towarzyszy nam ewangelia, którą na pewno dobrze znamy. Zacheusz wspinający się na sykomorę, przechodzący Pan Jezus, uczta. Wydaje mi się, że w całej tej historii przełomowe było zdanie, które usłyszał celnik: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”.
Wreszcie ktoś popatrzył na niego z bez osądu, potępienia, wyrzutu. Wreszcie ktoś popatrzył na Zacheusza z błyskiem miłości w oku. Można powiedzieć, że ta iskra miłości zapaliła w Zacheuszu ogień miłości, który swoim żarem objął na początku tych których skrzywdził.
Dzisiaj również Pan Jezus chce zatrzymać się w Twoim domu. Nie wiem kogo tam spotkasz, z jaką rzeczywistością się mierzysz. Widzę jednak, że w wiele domów obfituje w różnego rodzaju więźniów i niewolników alkoholu, pornografii, uzależnień. Warto przyjąć dzisiaj taktykę Pana Jezusa. Znaleźć w nich dobro, nie wypominać zła. Jak św. Tarsycjusz nosić im Pana Jezusa pokazując Go swoim życiem. I jak św. Marcin być żebrakiem choćby na modlitwie, bo „Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego” (Jk 5,16).